Dynie dynie, Haloween itepe.... no co ja na to poradzę, że miałam materiał w kolorze pomarańczy, który się prosił? No co ja na to poradzę, że mi się dziecko urodziło w Haloween??? No to jest nagromadzenie wokół 31 października. Dobrze o tyle, że na 1 listopada nie robimy pielgrzymek cmentarnych, bo trochę za daleko jednak, za to zawsze odwiedzamy rodzinę na cmentarzach w okresach świątecznych i szczególnie wakacyjnych, gdy ciepło, mało ludzi, można dzieciom pokazać, poopowiadać... właściwie to w zasadzie jedyna rzecz, której nie mogę ogarnąć na emigracji, jak to będzie, jak umrę, to będę pochowana tutaj? Sama? Na obcym "czesko-heretyckim" cmentarzu? A reszta "tam, gdzie wszyscy"? Łatwiej jednak "żyć" na obczyźnie... To tak już wprowadzając temat najbliższych kilku dni przed nami... Cóż, mnie tydzień upłynie pod znakiem jaki i kiedy mam zrobić tort? ... a jak komuś za mało dziwactw Manualni, to dodam, że dzisiaj myłam okna! no kto to słyszał, ani Boże Narodzenie, ani Wielkanoc, a ta okna myje.....
ps. mamy drugi oddech ospy w domu, ale na Młodszej wydaje się, że będzie skromniejszy wysyp... chyba... mam nadzieję, na razie można liczyć na sztuki a nie na kopy jak u Starszej....
Toteż Starsza wyzdrowiała prezentuje dyniowy szalik (którego nie chce... Młode to i głupie, zobaczcie same, jaki fajny i jak jej pasuje! Czarownica po prostu złośliwa... data urodzin robi swoje...)
Wzór na czapkę znajdziecie u Justyny Lete's Knits "Sand Bank".
sobota, 25 października 2014
niedziela, 19 października 2014
Malina
Moje milczenie na blogu spowodowane jest tym, że głównie teraz robiłam testy dla Justyny. Więc nie mogę pokazywać;) Tzn niektóre już tak, ale czekają na stosowny moment... Ostatnio też dość intensywnie działo się u mnie w sprawach pracy poza domem, więc i czasu na dzierganie mam teraz mniej. Kropką nad i, dosłownie:), była ospa starszej córki - ale to akurat przyczyniło się do tego, że mam po tygodniu 3 czapki gotowe:) Ale to następnym razem....
Malina - otulacz, duży, gruby, ciepły, puchaty... na zamówienie z włóczek pani Agnieszki. Bardzo dobrze dobrane kolory (tam są 2 różne włóczki:), ścieg angielski lub też patentowy *to chyba wymienne nazwy?, druty nr 6mm, ponad 500m włóczki zeżarło... dziergało się fajnie no i nauczyłam się szyć szwem materacowym! :) Nabrałam na tyle ochoty na szycie ręczne, że następny sweterek, do którego zakończenia zabrakło mi jednego motka, zamierzam wyposażyć w suwak!!!
Następnym razem czapkowo....
Malina - otulacz, duży, gruby, ciepły, puchaty... na zamówienie z włóczek pani Agnieszki. Bardzo dobrze dobrane kolory (tam są 2 różne włóczki:), ścieg angielski lub też patentowy *to chyba wymienne nazwy?, druty nr 6mm, ponad 500m włóczki zeżarło... dziergało się fajnie no i nauczyłam się szyć szwem materacowym! :) Nabrałam na tyle ochoty na szycie ręczne, że następny sweterek, do którego zakończenia zabrakło mi jednego motka, zamierzam wyposażyć w suwak!!!
Następnym razem czapkowo....
Subskrybuj:
Posty (Atom)