poniedziałek, 8 grudnia 2014

Zapowiadałam

miesiąc temu.... 2 poncza i tubę.... i są:

 Alpaca Brushed i Lace od Dropsa, druty nr 5mm - to powyższe ponczo.

Moher Extra Klasse od Zitrona, podwójnie, druty nr 7mm, powyżej.
Poniżej poncho nr 2, Nepal, druty nr 5mm.




Zrobiłam... robi się sukienka i chusta - poniżej:

Wybaczcie jakość zdjęć, aktualnie nie mam czasu podrapać się po głowie....

niedziela, 9 listopada 2014

Czapki


Były 4 sztuki, ale jedna "rozeszła" się cieplutka...
Wszystkie wg wzorów Justyny Lorkowskiej Lete's Knits, i tak:
Twelve Cables (petrolowa, z Peruvian Highland Wool Filcolany, druty 3,5 i 4,5mm),
Bobbly Hat
(wczoraj premiera, dostępna osobno lub w komplecie ze sweterkiem, czerwona Big Merino Drops, druty 4 i 6mm, miały być 5mm, ale przez pomyłkę wzięłam szóstki i czapka mimo, że z mniejszego rozmiaru, wyszła mi na starszą córkę, jak na razie najlepsza dziecięca czapka ever! bardzo dobrze się układa, nawet kucyk się chowa, nie ściąga do góry, nie spada na oczy, efektowna, bardzo miła wełna.....),
Zig Zag Wings (popiół na krwi - resztki merino Yarn Artu i Indiecity Filcolany, cieńsza, druty 2,5 i 3mm, kupując wzór otrzymacie w zasadzie 2 wzory na 2 czapki, Zig Zag i Little Wings, moja to Little Wings)
Zig Zag  - zrobiłam małą, z resztek Merino Extra Fine w kolorach granat, turkus i żółta musztarda - wyszła śliczna, ale od razu podarowałam małemu zaprzyjaźnionemu chłopaczkowi i nie mam żadnych zdjęć... na razie:) Czapeczka jest ciut na zapas, mam nadzieję, że akurat w środku zimy będzie pasowała, "koleś" ma na głowie bujne loki więc tym bardziej mam nadzieję:)) Merino Extra Fine na drobnych drutach (bodajże 2,5 i 3,5mm) po zmoczeniu w wodzie zachowuje się całkiem przyzwoicie.... kiedyś przy innym udziergu na 4mm urosła mi bardzo i czapa była nieprzewidzianie duża.

Co dziergam? Czego możecie się spodziewać niebawem? Ponczo w kolorze dżinsowo niebieskim, szal grafitowy, brązowa sukienka i ponczo antracytowo-szare z frędzlami ala New Flames (robale z szala niebiesko-beżowego)................. acha i chusta Ginkgo w kolorze jasno brązowy melanż.














sobota, 25 października 2014

Dyniowy szalik

Dynie dynie, Haloween itepe.... no co ja na to poradzę, że miałam materiał w kolorze pomarańczy, który się prosił? No co ja na to poradzę, że mi się dziecko urodziło w Haloween??? No to jest nagromadzenie wokół 31 października. Dobrze o tyle, że na 1 listopada nie robimy pielgrzymek cmentarnych, bo trochę za daleko jednak, za to zawsze odwiedzamy rodzinę na cmentarzach w okresach świątecznych i szczególnie wakacyjnych, gdy ciepło, mało ludzi, można dzieciom pokazać, poopowiadać... właściwie to w zasadzie jedyna rzecz, której nie mogę ogarnąć na emigracji, jak to będzie, jak umrę, to będę pochowana tutaj? Sama? Na obcym "czesko-heretyckim" cmentarzu? A reszta "tam, gdzie wszyscy"? Łatwiej jednak "żyć" na obczyźnie... To tak już wprowadzając temat najbliższych kilku dni przed nami... Cóż, mnie tydzień upłynie pod znakiem jaki i kiedy mam zrobić tort? ... a jak komuś za mało dziwactw Manualni, to dodam, że dzisiaj myłam okna! no kto to słyszał, ani Boże Narodzenie, ani Wielkanoc, a ta okna myje.....
ps. mamy drugi oddech ospy w domu, ale na Młodszej wydaje się, że będzie skromniejszy wysyp... chyba... mam nadzieję, na razie można liczyć na sztuki a nie na kopy jak u Starszej....

Toteż Starsza wyzdrowiała prezentuje dyniowy szalik (którego nie chce... Młode to i głupie, zobaczcie same, jaki fajny i jak jej pasuje! Czarownica po prostu złośliwa... data urodzin robi swoje...)





 Wzór na czapkę znajdziecie u Justyny Lete's Knits "Sand Bank".

niedziela, 19 października 2014

Malina

Moje milczenie na blogu spowodowane jest tym, że głównie teraz robiłam testy dla Justyny. Więc nie mogę pokazywać;) Tzn niektóre już tak, ale czekają na stosowny moment... Ostatnio też dość intensywnie działo się u mnie w sprawach pracy poza domem, więc i czasu na dzierganie mam teraz mniej. Kropką nad i, dosłownie:), była ospa starszej córki - ale to akurat przyczyniło się do tego, że mam po tygodniu 3 czapki gotowe:) Ale to następnym razem....

Malina - otulacz, duży, gruby, ciepły, puchaty... na zamówienie z włóczek pani Agnieszki. Bardzo dobrze dobrane kolory (tam są 2 różne włóczki:), ścieg angielski lub też patentowy *to chyba wymienne nazwy?,  druty nr 6mm, ponad 500m włóczki zeżarło... dziergało się fajnie no i nauczyłam się szyć szwem materacowym! :) Nabrałam na tyle ochoty na szycie ręczne, że następny sweterek, do którego zakończenia zabrakło mi jednego motka, zamierzam wyposażyć w suwak!!!

Następnym razem czapkowo....







poniedziałek, 22 września 2014

Worms....

ja wiem, że już jestem nudna z tą Justyną ciągle, ale.... musiałam milczeć, to teraz jest wysyp...
Test "Old Loves, New Flames" z kolekcji "What the Heart Wants"
Ja jestem zachwycona... pozostawiam garść zdjęć:)




fot. z internetu



wtorek, 16 września 2014

Wygrałam w ostatniej chwili rzutem na taśmę:)

Siej, a zbierzesz.... że tak powiem w wielkim uproszczeniu:)
To już drugi KAL, w którym wzięłam udział, oczywiście u Justyny. Chustowy był. Zrobiłam jej najnowszą chustę o wdzięcznej nazwie Seiklus. Miałam w zapasach amerykancką alpakę Cascade Yarns Lace, przerobiłam podwójnie, akurat wyrobiłam 2 precelki, bo wzór pozwala na "wykańczanie" włóczki na koniec... po prostu robi się i robi aż się skończy:) Kolor - błękitno szary... druty 4,5mm. Wzór TUTAJ.
Chustę skończyłam w zasadzie w ostatniej chwili, chyba moje zdjęcie poszło już jako ostatnie i .... jak to u Justyny, posypały się nagrody... zgarnęłam motek alpaki! haha.. Zitrona.. na kolejną chustę?? guziki i wzór Justyny.... Za przyjemność dziergania w towarzystwie jeszcze mi "zapłacono", fajnie:) Oczywiście nagrodzonych prac i osób było więcej! Wiem, że szykuje się następny KAL, gdzie chyba sponsorem będzie samo Malabrigo! Takie przynajmniej słyszałam plotki;) Polecam grupę Lete na Ravelry.Jakby tego było mało, Justyna rozpoczęła akcję 50% na wzór, raz w tygodniu, przez całą jesień, trzeba jednak się pilnować, bo rabat ważny tylko 24h.... FALLPROMO  ja już z pierwszego skorzystałam (w momencie, gdy piszę te słowa, rabat jeszcze jest aktualny), na ten sweterek... Agyness. Mam już nawet materiał, teraz gdzieś trzeba będzie się wstrzelić czasowo. Materiał to Arwetta Classic Filcolany, zakupiony podczas spotkania sierpniowego w Magicloop, osobiście polecony przez Justynę do tego projektu, hahaha... no a widząc udziergi Agnieszki TupTup, na miejscu w Magicu, po prostu brałam garściami w ciemno!

Dobra, reklamę dziewczynom zrobiłam, bo chciałam i ochotę miałam:)

A teraz o co chodzi z tym sianiem, bo o zbiorach już napisałam.... otóż, aby nic w przyrodzie nie zginęło, dobra passa zaczęła się chyba dzięki temu, że to ja ufundowałam nagrodę w konkursie na blogu Oli (uwielbiam zaglądać i podglądać foty) - wyniki już są i powiem, że komplet będzie dla dziewczynki, już się dzierga:)

A teraz już mój Pigeon Adventure Seiklus (nagrodę zawdzięczam mężowi Justyny, którego to wybór był, dzięki!):





fot. z internetu



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

I chyba ostatni oddech lata... nadmorsko...

Ale to nie ja byczyłam się na plażach w tym roku, tylko sweterek wykonany przeze mnie dla jakże wspaniałego kolejnego modela:)
Dużo więcej klimatycznych zdjęć TUTAJ.


foto Aleksandra Wrzos, http://wikimaksimy.blogspot.cz/2014/08/dla-was.html

A po obejrzeniu całej galerii czeka niespodzianka... Po prostu musicie odwiedzić Wiki, Maksa i Ich i obejrzeć do końca:)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Airflow i nienoworoczne postanowienia.

Mam poczucie nowego etapu w swoim dzierganiu. Od niedawna zaczęłam robić z gotowych wzorów, ale... i tak coś tam zawsze podkręcę po swojemu, po angielsku to się chyba ładnie nazywa "customize" :D Są tego dobre i złe strony. Dobre: poznaję ciekawe sposoby dziergania, świetnych ludzi, dobrze się bawię i dziergam coś, co z góry wiem, jak będzie wyglądało, przy okazji wybieram wzory tak, że wyrabiam stare zapasy włóczek domowych wszelakich. Złe: w zasadzie jedna zła strona jest taka, że coraz trudniej wymyślić mi coś samej zupełnie od a do zet, łapię się na tym, że przeważnie jest to jakaś ewentualna przeróbka czyjegoś pomysłu.... źle bardzo. Tym bardziej, że od dawna planowanym krokiem naprzód w moim dzierganiu było wymyślanie, spisywanie, publikowanie swoich pomysłów, kreacji, wzorów. Jestem blisko, niebawem coś już będzie, ale też jest ale.... ale to w swoim stosownym czasie:)

Airflow - to w sumie pierwszy mój tzw KAL, wspólne dzierganie wzoru Justyny Lorkowskiej znanej jako Lete:) To mój pierwszy od długiego czasu kardigan dla mnie! :) Wełnę miałam z zapasów, troszkę nierówna, troszkę cieńsza, ale ja robię wolno, więc i druty malutkie... A o dziwo i tak w miarę szybko poszło:) Zaczęłam od wersji xxl - niestety, jestem dość krągłą osobą... ale wychodziło za duże... podeszłam do xl... i generalnie jest ok, ale ramiona mogłam zrobić wg l, dół wg xl... jestem okrągła, czyli też krótka:)))) więc otwory na rękawy trochę mi opadają (moje wolne dzierganie też tu dodało nieco, widać to dobrze na zdjęciu tyłem przy szafie, że "szew" na ramionach powinien być wyżej...). Nie będę Airflowka pruć, bo da się chodzić na luzaka, jak najbardziej!  A może ktoś z większymi ramionami się znajdzie i Airflow Burgundowy pójdzie w świat? Ja zrobię sobie drugiego, bo warto. Kardigan jest bardzo przyjazny, podoba mi się metoda contignous wyrabiania ramion, są takie dopasowane, nie opadające, jak w przypadku raglana (oczywiście, jeśli się nie przesadzi z szerokością, jak u mnie;)

Zdjęcia - ozdoba bloga - niestety mam słabe... po pierwsze, na manekinie niezbyt, bo manekin sporo mniejszych rozmiarów, więc wszystko wisi, niczego nie widać...po drugie - na mnie..... no niestety, fotogeniczna nie jestem, do tego postura też mało modelingowa, cóż.... tym razem zdjęcia ozdobą nie będą:) Ale za to polecam wskoczyć pod podanym link na ravelry, tam to jest piękna galeria Airflow!
Zmiany moje - bo pewnie da się je zauważyć - listwa jest na odwrót, lewymi oczkami, dlatego odwija się na zewnątrz, dół i mankiety zrobiłam ściegiem francuskim - lepiej mi pasuje do tej lewej listwy no i nie umiałam zmęczyć przekręconego ściągacza na płasko (dziergam kontynentalnie, czyli po naszemu:)

No i jak już o tych zdjęciach - postanowienie nienoworoczne - schudnę! bo trzeba ładniejszych zdjęć, mniejszego zużycia fajniejszych (droższych;) wełen, szybsze dzierganie mniejszych metraży:))) Albo poszukam Goka, bo być może ze zbyt dużą nawiązką podchodzę do swoich rozmiarów? hehe...

Następnym razem Helmut po raz trzeci....... Tymczasem Airflow, zdjęcia w upale:
wełna no name tzw skarpetkowa 75/25 wełna/poliamid, 6 motków 50g/210m, druty KP 3mm










niedziela, 10 sierpnia 2014

Bambusowy oddech lata

A potem to już będą jesienne udziergi. Zrobiłam sobie 2 sweterki, na razie mam zdjęcia na szybko, byle jakie, więc może następnym razem pochwalę się... będzie okazja zobaczyć Manualnię;)
Zaczęłam też już pierwsze rządki chusto szala Seiklus, oczywiście Justyny... skoro już zwinęłam ręcznie 2 precle alpaki w wersji lace, to ... musiałam się nagrodzić:) Ale najpierw będą inne udziergi, które mają pierwszeństwo - Helmut 3, znowu z tweeda, pięknego! porcelanowo różowy - tak bym określiła kolor... oraz szal Vivaldi, też piękny! szary.... Także jak widzicie, nudzić się na przełomie lata i jesieni u mnie nie będziecie... A jeśli i Wy myślicie już o jesiennych udziergach, proponuję wziąć udział w KALu chustowym, z tej okazji powstaje mój Seiklus.

Ja od niedawna zainteresowałam się tą formą dziergania i sporo odkryłam... porównując się z innymi stwierdzam zdecydowanie, że dziergam bardzo luźno... zazwyczaj muszę brać o numer mniejsze druty i robić rozmiary mniejsze, niż mi się wydaje (pamiętacie Goka? przydałby mi się...). Jestem dziewiarką "kombinującą" tzn, że nie ma wzoru, którego bym nie "udoskonaliła"... dziergam chyba dość szybko i dużo... chociaż do Justyny to na pewno mi daleko;)

Wracając do tytułu - w wolnych chwilach lub chwilach dużego upału, powstała tuba z różnych bambusów, które leżały... a że nitki bambusa łączy się potwornie (jest śliski), wymyśliłam, że będzie to tuba, bo mogę schować w środku miliony wiązanych nitek:) Oczywiście dziergałam na prawej stronie, ale zamknęłam ja na lewej, bo ładniej przechodzą kolory. Druty nr 6. Oto ona:)





środa, 30 lipca 2014

Byłam w Magicznym miejscu...

Magiczne nie tylko z nazwy (Magic loop), magiczne nie ze względu na zawartość setek motków i precli, magiczne ze względu na osoby, które tam się spotkały... FOTO

Tak, w końcu udało mi się dotrzeć na babskie spotkanie w sklepie przy drutach, poznać osoby, które do tej pory znałam tylko z sieci - fajne uczucie:) A spotkanie nakręciło się głównie dzięki Lete i jej wizycie w stolicy... Było bombowo! Justyna jest dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam - nietrudno ją poznać, bo wiele jej zdjęć na blogu, w projektach i powiem Wam, że jej fotograf nie używa photoshopa, Ona naprawdę tak wygląda:D

Do Magica pojachałam poznać też "Panią co przysyła krówki", czyli Agnieszkę:))) I oczywiście z zamiarem zakupienia małego co nieco.... moje roztargnienie i niezdecydowanie sięgnęło zenitu!  Macania nie było granic...(motków, nie dziewczyn;) Ale jakoś pozbierałam myśli i wyszłam z Arwettą na sweterek kolejnego projektu Justyny i Arroyo na nieokreślone coś czapkowo szalikowe dla starszej córki... plus oczywiście gratisy od Agi;)

Poza tym kończę na urlopie TO i TO dla siebie! :)



wtorek, 15 lipca 2014

Helmut Drugi i Vivaldi Pierwszy :)

Wybaczcie nadmiernie kwiecistą być może dzisiaj stylistykę, ale właśnie dzieci usnęły wymęczone dniem, mąż w delegacji a ja popijam drugi kieliszek wina i latając w sieci stwierdziłam, że chyba mam zaległy wpis na blogu:)
A nawet mam co pokazać! Skończyłam Helmuta Drugiego - Pierwszy tutaj dla przypomnienia. Tym razem Helmut powstał dość szybko, oczywiście z malutkimi poprawkami-uproszczeniami. Tym razem to niebiańsko mięciutka mieszanka Alpaki Suri ggh (alpaka potrafi tymi włosiskami gryznąć tu i tam, ale ta w połączeniu z drugą nitką stała się łagodna jak baranek, nomen omen... ;), którą to suri już eksploatowałam tu i tu .... oraz Manos Lace, tj mieszanka alpaki, jedwabiu i 5% kaszmiru. Razem dało bardzo fajną, lekką, lejącą, puszystą (dziwne, lejąca i puszysta:) miękką dzianinę. Tym razem też przerabiałam na drutach nr 3.75mm. Robiłam już w 90% wg swojego wcześniej zapisanego w pocie czoła wzoru i rozmiarowo wyszło praktycznie co do centymetra, mimo że to dwie zupełnie różne włóczki - za pierwszym razem Rowan Felted Tweed - merino, alpaka, wiskoza - dość szorstkawa, ale nie gryzie.
Dodam od razu link do zdjęć na FB, bo tutaj widzę blogger robi jakieś cyrki z kolorami, w żadnym wypadku to nie jest zielone jabłuszko!





 I dodatkowo na szybko, improwizacja.... szal na otulenie... mięsisty, puszysty, duży i z włóczki nie zwalającej ceną z nóg... Vivaldi, śmiem twierdzić, że Pierwszy, nie ostatni:) Tak, to Vivaldi Dropsa, do tej pory nie odkryty przeze mnie. A włóczka o parametrach poszukiwanych przeze mnie do konkretnych projektów... objawił się przypadkiem:) Szal przerabiany drutami nr 7mm, niecałe 2 motki dały szal o wymiarach 52 x 190coś cm. Powiem szczerze i bez skromności - efekt fajny, warty powtórzenia, forma prosta a efektowna, jednak nie onieśmielająca, dla minimalistów z odrobiną freak'a pod skórą - bo kolory.... mniam.... i ten moherek:)
Weźcie proszę poprawkę na kolor, jest szaro różowy, taki grey pink, nawet chyba tak się nazywa oryginalnie...






Z zapowiedzi - dziergają się 2 sweterki, tzn swetrzycha, bo to mój rozmiar;) Jeden drutkami 3mm, drugi 3,5mm..... yhhaahhhaa... dla równowagi - otulacz na szyję typu tuba z podwójnej nitki namieszanej bambusowej drutami nr 6mm oraz..... ktoś przypomniał sobie o Ginkgo z alpaki, więc.... co, ja nie wrzucę 4 robótki na warsztat?! :D i na dodatek niech mi ktoś powie, że w lipcu na drutach to tylko lny i bawełny.

ps. pięknie wyrabiają mi się zapasy, zaczynam czuć powiew w moich magazynach;)