czwartek, 22 marca 2012

Sweter Nemo :)

Pierwsze i drugie zdjęcie najlepiej oddają kolor w rzeczywistości.. wełna czeska extra 100%, druty KP 6, farbowanie własne, tylko jasny szary jest oryginalny. Będzie więcej takich, bo wciąga jak .... chusty, które aktualnie mam  na drutach sztuk 2 i jeden szal:) Muszę kupić w kwietniu drukarkę, bo już nie mogę dłużej rysować wzorów z monitora na kartkę, robią się zbyt skomplikowane i trudniej jej przechowywać, ponieważ rysuję na tym, co mam pod ręką, zero unifikacji:)) A w punkcie ksero głupio się patrzą - kto teraz lata wydrukować 2 kartki do punktu ksero, palec w górę:)) Marzy mi się taka wifi, co by nie musiała być pod ręką no i najlepiej żeby była rozmiarów mikroskopijnych... odstręcza mnie myśl o kolejnych kablach i gratach w okolicy biurka...:((




Dla przypomnienia - farbowanie wyglądało tak...
 

środa, 21 marca 2012

Ogólnie zły humor mam...

Ale na poprawę wczoraj listonosz przyniósł mi paczkę od Romantyczki ,a to w ramach wymianki na przywołanie wiosny, którą organizowała Karolcia na swoim blogu Handmade Biżutki. A w paczce - !!! - miały być kwiaty, motylki, kolorki.... wiosennie, popatrzcie same:))




Koszyczek wkomponował się na komodzie idealnie, aktualna robótka ma swoje miejsce.. a nawet opis się zmieścił:) Bajecznego od razu pożarłam, dziś doprawiłam się mleczną toffi i ... nie mam ochoty na pokazywanie sweterka na swoich słoniowych gabarytach, manekina nie mam a na wieszaku wygląda zewłokowato... czekolada pomaga tylko w momencie jedzenia, potem humor wisielczy wraca... :( ach, popatrzę sobie na słoneczny, radosny koszyczek....... :D Aniu - dziękuję:)) Wełenki idealnie mi pasują do pewnych innych, i wykorzystam na 100%, tylko.... kiedy??


wtorek, 20 marca 2012

Ginkgo dorosła:)

Wzór tutaj, a mój wykon wygląda tak:





A na początku była wełna Corriedale od e-wełenki ... cudna:) Popatrzcie, co e-wełenka potrafi zrobić TU , dla mnie odwzorowanie kolorów z publikacji jest mistrzostwem... no bo ufarbować kleksa i powiedzieć, że tak miało być, to jedno, ale wziąć obrazek, popatrzeć, zamieszać w garach i wyciągnąć to, co na obrazku - to drugie:)

W sumie zeszło półtora motka, z reszty zrobiłam podwójną nitką mitenki krótkie, takie na wiosnę, na zimny poranek, a potem jak wyskoczy 20' około południa, to można wrzucić do torebki, bo zajmują mało miejsca:))

ps, zdjęcia strasznie pastelowe, mdłe mi się wydają, w rzeczywistości kolory są głębsze, wyraźniejsze... czy u Was też tak widać, czy to monitor mi się wypala? Ostatnio drukowałam coś w kolorze i też się zdziwiłam....

poniedziałek, 12 marca 2012

Misz masz

Dziergałam, farbowałam, sprzątałam, układałam, cieszyłam się nową komodą:))


 Mieliśmy w weekend gości, dostałam orchideę..... bardzo się cieszę.... :) Bordo moher dla Starszej Pani - moher niewiadomy, darowany, połączony z bordową nitką wełny, druty KP6.


Pamiętacie moje pierwsze farbowanie "bursztyn/koral, ziemista trawa"??  Sweterek na wykończeniu, raglan (specjalnie dziurasty) wg Pimposhki - polecam, bez mierzenia tylko na podstawie bezdusznych cyferek leży super, bez prucia:)) Plus grafit, plus oryginalny sinomodry... nie wiem, czy 3 motki bursztynu (i 2 pozostałe) wystarczą na stosowną długość sweterka rozm. ok. 44...... cała nadzieja w tym, że po pierwszym praniu trochę się wydłuży samoczynnie;) No na pewno tego misz maszu już nie odtworzę:)) Wełna z "moich czeskich" Extra i druty KP6. Całością jeszcze będę się chwalić w stosownym momencie...


Gdy robicie na okrągło paski, to też w miejscu łączenia wychodzi Wam taki sznureczek?? Ja ciągnę 3 kolory od początku do końca i z lewej strony jest taki sznureczek, a prawej tylko taki... śladzik:) generalnie nie jest to wg mnie żaden mankament:))) to i tak jedyny ślad łączenia czegokolwiek z czymkolwiek w swetrze robionym na okrągło od góry:))

I farbowanki drobne do Leśnika-Gbura.... prawie wg założeń, tzn żółty chciałam brudny a wyszedł jasny czysty (farbowałam naturalną Barbarę), a pomarańcz chciałam żywy, jaskrawy wręcz, wyszedł buro-starozłoto coś tam - przebija ten fiolet, chyba dopomarańczę go... (farbowałam bzową Ruby, czerwony też z tego). Czerwony wyszedł taki, jakiego oczekiwałam.... Leśnik skulkowany czeka na resztę i do dzieła!.... A co z tego będzie - tajemnica, hehehe......

piątek, 9 marca 2012

Szybki konkurs u Karolci

Karolcia zaproponowała szybki konkurs na Dzień Kobiet, czyli zrobić fotkę prezentu, pochwalić się a w zamian można wylosować nagrodę.... :) czyli jakoby podwójny prezent:) Biorę udział... Mój prezent to kawałek czekolady belgijskiej z migdałami.... wieczorem "dostałam" komodę na.... wełny:) Wybrałam taką, ale moja ma 4 równe szuflady bez takiej tej wstawki z czarnego szkła..... Dziś wieczorem będę wprowadzać moje kłębuszki kochane do nowego domku:))

czwartek, 8 marca 2012

Wiosennie i kobieco:))

Kolorowo... :).... A więcej zdjęć, jak już dotrze do celu, bo adresatka zażyczyła sobie wysyłkę w ciemno...... wtedy też zdradzę skąd i co to za wełna;) Ot tyle dziś - Wszystkiego Najlepszego Kobietki!!!

niedziela, 4 marca 2012

Jeszcze garść zaległości

Bo mi leżą na wątrobie i wejść w wiosnę nie pozwalają:)
Peniski dwa:

Strasznie to fajne wyszło i na pewno sama sobie osobiście takie udziergam na przyszły sezon!

Dla dziecka pluszanka... tfu znaczy się czapeczki na foteczki:) Tym razem wersja noworodek, więc na mojej prywatnej główce zdjęć nie będzie, tak małej już w domu nie posiadam:)




Miałam pomoc przez cały tydzień do lepienia kulek... no i się ulepiło:





I jeszcze tzw Klimt:)

 

sobota, 3 marca 2012

Misy na wełnę

Dziękuję, że dzielicie się swoim zdaniem na temat języka polskiego w dziewiarstwie - zarówno w komentarzach jak i osobnych wpisach - Pimposhka, Antonina:)

Swoim wpisem chciałam jakoś poruszyć temat, nie chodziło mi bynajmniej o nakłanianie kogokolwiek do wymyślania czy używania na siłę "zwisów męskich ozdobnych", ani też o tzw czystość języka polskiego:) Dla mnie głównym problemem jest brak literatury polskiej (nie tłumaczonej) na tematy dziewiarstwa (ale i przędzenia oraz kulturoznawczych na podobne tematy rękodzielnicze).  Taka literatura naturalnie wprowadzałaby do naszego języka (przywracała!) pojęcia, skróty, regulowała nazewnictwo (same piszecie - gdyby każdy zaczął tłumaczyć i stosować po swojemu to nikt by nic nie zrozumiał, chaos). Słownictwo krążyłoby, odżyło, bo byśmy korzystały z wiedzy i wzorów również po polsku. A tak pozostaje sprowadzanie za bajońskie sumy książek czy czasopism (które też rzadko mają polskie reedycje? - tak się to nazywa?... właśnie czekam na czeską wersję Vereny-Burdy, w marcu sezon wiosna/lato, bo polskiej nie ma...)

Strasznie mnie ściska w dołku, gdy wchodzę na amazon i widzę kilkanaście (kilkadziesiąt?) pozycji, które podsuwa mi bezduszny automat rozpoznający moje zainteresowania..... TYLE tego jest, a w PL... nic. Pięknie wydane, merytoryczne, można kupić, podziwiać, oglądać, stosować, na półce układać..... Graficy, składacze, drukarnie tylko czekają.... ale wydawnictwo ma siłę przebicia, marketing, dystrybucję i kasę..... A może chociaż ktoś jakąś magisterkę? (doktorat?) zrobiłby... Powiecie - na głowę upadła?! To nie ma sensu, po co, taki temat się nie przyjmie.... a w Stanach taka praca powstała:) Pewnie nie jedna, ale na jedną ja akurat trafiłam.... normalna, naukowa praca o ..... swetrach:D Inni powiedzą - no ale po co się wysilać z tym polskim, skoro i tak wszystko już jest po angielsku..... "cudze chwalicie, o swoje nie dbacie..."

A propos "swojego"... Macie, znacie, używacie? - misy na wełnę??? Rzekomo na zachodzie istnieją, ja nie spotkałam, aż do wczoraj, kiedy to na artillo pojawiły się takowe w garncarni u Pana Garncarza:) Jedna z dziewiarek zleciła Panu zrobienie i .... pomysł chyba chwyci..... popatrzcie same, jakie cudowne rzeczy pan wyrabia:) Ja tylko wkleję misy, za Pana wiedzą i zgodą, ale w sklepiku jest mnóstwo innych pięknych rzeczy:)

ps. nie, nie czerpię żadnych korzyści ze sprzedaży mis:D

czwartek, 1 marca 2012

Próba Ginkgo

Wzór na rav.
Ja zrobiłam dla dziewczynki z 3 powtórzeń..... no niby mały wzorek, ale dwustronny, odpoczynku nie ma i jakoś na razie regularności, jak w Haruni, mi brak... więc dziergało mi się długo..... jak dla mnie długo:)  Ale warto było, bo wreszcie starsza latorośl ma swoje 5 minut:))
Wełna 100% czeska Ruby (zakładka wełny powyżej:), ilość trudno mi określić, bo miałam napoczęty motek 100gr/200m, zużyłam go i w ostatnim rzędzie! musiałam dodać nową nitkę..... druty KP 4 (można by było z tej wełny i na 4,5....).




Lingwistycznie

Dziś nie mogłam spać, kręcę się od 6.00, trochę na siebie wzięłam i staram się ogarniać.... ale nie o tym... Co mnie dziś rano napadło? Otóż  - język. Marzy mi się wskrzeszenie polskiego języka polskich dziewiarek:)) Mam takie spostrzeżenie, że nastąpiło bardzo postępujące zjawisko anglicyzacji języka polskiego w dziedzinie poniekąd tradycyjnej, z tradycji czerpiącej, nazewnictwo swoje w polszczyźnie posiadającej. No bo zobaczcie, czy tekst : "lecimy garterem od topu, potem dajemy 2 markery, następnie kończymy kitchenerem, bo przecież mamy wolne oczka (dobrze, że nie lupy albo sticze:) od provisional crochet cast on"..... a można po polsku "lecimy ściegiem francuskim od góry, dodajemy 2 znaczniki, następnie kończymy ściegiem dziewiarskim, bo mamy wolne oczka z nabierania metodą szydełkową".
Oczywiście nie wiem, jak po polsku brzmi fachowo "oczka nabierane metodą szydełkową", bo:
- od początku mojego robótkowania spotykam się tylko z "provisional crochet cast on",
- nie mam polskich źródeł i profesjonalnych publikacji na tematy dziewiarskie - jedyny sezam-amazon,
- postępująca "ravelryzacja" środowiska pozostawia głębokie ślady w języku... pytanie - po co? i czy musi?
Ja wiem, że łatwiej:) Ale też łatwiej kupić komercyjną najwyższej jakości wełnę na szal niż farbować ręcznie czy - mój Boże! - prząść.... łatwiej kupić:) A jednak farbują, a jednak przędą..
Ja wiem, że taki spolszczony język profesjonalny brzmi.... trochę jak ta babcia pod supersamem z kapciami (notabene leciała garterem te kapcie:), od której dziewiarki chciałyby się odciąć... choćby i tym językiem...

Żyję w kraju, gdzie niedawno zmarła Whitney Hustonova a do kin wchodzi film o Margaret Thatcherovej, gdzie nie używa komputerów tylko liczydeł (poczitacz, poczitat - liczyć), gdzie wciąż używa się samogłosek krótkich i długich, rz jest różne od ż i wciąż dźwięczy h... dlatego język czeski jest dla Polaków śmieszny, bo ... taki starodawny, u nas to już było, ale było niepotrzebne i się pozbyliśmy..... Marzy mi się takie obudzenie patriotyzmu językowego, a to że mieszkamy poza granicami i źródła mamy głównie anglojęzyczne, to dla mnie powód do szczególnego dbania o język polski...

Nie pochodzę z zagłębi dziewiarskich, ale 200m za moim rodzinnym ogrodzeniem produkowano inne "dobra", z których słynęła Polska od Wielkiej Rosiji po Azję, Amerykę Południową... marka na światowym poziomie... a teraz trawa i chaszcze... podobnie pewnie jest w Łodzi, Jeleniej Górze.. do chorobci! zostawmy coś swojego wreszcie dla siebie i dzieci... naprawdę w Polsce to nic i nikomu nigdy niepotrzebne?