poniedziałek, 10 października 2011

Cosiek zwany kapturem

Fatalne szaro bure warunki zdjęciowe........ :(
Z kaptura wyłazić się nie chce (u nas w bloku włączyli już ogrzewanie, nie korzystam jeszcze:), jest cacuśny.... ale na sprzedaż:)))
Jeszcze tylko francuską laleczką dorobić trzeba sznureczek i .....
(laleczkę pierwszy raz widziałam u Doroty a potem niedługo pojawiła się u mnie w Lidlu,  już wiedziałam co to jest i do czego...... mam kilka pomysłów na wykorzystanie tego czegoś....).

Kaptur powstał na bazie pomysłu i wzoru z wrześniowej Sandry czeskiej - ze względu na ten kaptur kupiłam ów numer:) gdybym Wam pokazała oryginał - :D hehe.... podobieństwo kończy się na tym, że to kaptur:))......

Uczyniłam z podwójnej nitki mieszanej, jedna to akryl, druga to wełna z moherem.... razem dały to, co widać.... druty nr 8, ścieg - dżersejowo-francuski dowolnie mieszany..... obdziergany szydłem.



3 komentarze:

  1. naprawdę świetny cosiek :)

    a że z laleczki wychodzą sznurki to wiedziałam, ale że takie fajne?! nadal są w lidlu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda, Oczywiście, że 24 oczka, nie 36 - ktoś nie umiał tutaj liczyć..., zdjęcie z opisem znaczków na diagramie też już na blogu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i słówko:)