środa, 30 lipca 2014

Byłam w Magicznym miejscu...

Magiczne nie tylko z nazwy (Magic loop), magiczne nie ze względu na zawartość setek motków i precli, magiczne ze względu na osoby, które tam się spotkały... FOTO

Tak, w końcu udało mi się dotrzeć na babskie spotkanie w sklepie przy drutach, poznać osoby, które do tej pory znałam tylko z sieci - fajne uczucie:) A spotkanie nakręciło się głównie dzięki Lete i jej wizycie w stolicy... Było bombowo! Justyna jest dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam - nietrudno ją poznać, bo wiele jej zdjęć na blogu, w projektach i powiem Wam, że jej fotograf nie używa photoshopa, Ona naprawdę tak wygląda:D

Do Magica pojachałam poznać też "Panią co przysyła krówki", czyli Agnieszkę:))) I oczywiście z zamiarem zakupienia małego co nieco.... moje roztargnienie i niezdecydowanie sięgnęło zenitu!  Macania nie było granic...(motków, nie dziewczyn;) Ale jakoś pozbierałam myśli i wyszłam z Arwettą na sweterek kolejnego projektu Justyny i Arroyo na nieokreślone coś czapkowo szalikowe dla starszej córki... plus oczywiście gratisy od Agi;)

Poza tym kończę na urlopie TO i TO dla siebie! :)



4 komentarze:

  1. Miejsce magiczne, masz racje!

    Strasznie sie ciesze że mogłam Cie poznać osobiście:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że teraz mogę wpaść blogowo, bo przyznam, że wcześniej nie znałam Twojego adresu:)

      Usuń
  2. Zwariowała :-) Ej no, jak mi syfek wyskoczy to PS usuwam, by po oczach nie dawać :-)
    Choć Ci powiem, że jak zobaczyłam pierwszy raz co Marcin ze mną potrafi zrobić, to mi szczęka opadła, bo absolutnie nie to widziałam w lustrze :-)

    Madzi kochana, oby więcej okazji do takich spotkań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, oby... stęskniona jestem jak kania dżdżu na tej mojej emigracji....

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i słówko:)