Magiczne nie tylko z nazwy (Magic loop), magiczne nie ze względu na zawartość setek motków i precli, magiczne ze względu na osoby, które tam się spotkały... FOTO
Tak, w końcu udało mi się dotrzeć na babskie spotkanie w sklepie przy drutach, poznać osoby, które do tej pory znałam tylko z sieci - fajne uczucie:) A spotkanie nakręciło się głównie dzięki Lete i jej wizycie w stolicy... Było bombowo! Justyna jest dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam - nietrudno ją poznać, bo wiele jej zdjęć na blogu, w projektach i powiem Wam, że jej fotograf nie używa photoshopa, Ona naprawdę tak wygląda:D
Do Magica pojachałam poznać też "Panią co przysyła krówki", czyli Agnieszkę:))) I oczywiście z zamiarem zakupienia małego co nieco.... moje roztargnienie i niezdecydowanie sięgnęło zenitu! Macania nie było granic...(motków, nie dziewczyn;) Ale jakoś pozbierałam myśli i wyszłam z Arwettą na sweterek kolejnego
projektu Justyny i Arroyo na nieokreślone coś czapkowo szalikowe dla
starszej córki... plus oczywiście gratisy od Agi;)
Poza tym kończę na urlopie TO i TO dla siebie! :)
Miejsce magiczne, masz racje!
OdpowiedzUsuńStrasznie sie ciesze że mogłam Cie poznać osobiście:):)
A ja się cieszę, że teraz mogę wpaść blogowo, bo przyznam, że wcześniej nie znałam Twojego adresu:)
UsuńZwariowała :-) Ej no, jak mi syfek wyskoczy to PS usuwam, by po oczach nie dawać :-)
OdpowiedzUsuńChoć Ci powiem, że jak zobaczyłam pierwszy raz co Marcin ze mną potrafi zrobić, to mi szczęka opadła, bo absolutnie nie to widziałam w lustrze :-)
Madzi kochana, oby więcej okazji do takich spotkań!
oj, oby... stęskniona jestem jak kania dżdżu na tej mojej emigracji....
Usuń