Dziękuję, że dzielicie się swoim zdaniem na temat języka polskiego w dziewiarstwie - zarówno w komentarzach jak i osobnych wpisach - Pimposhka, Antonina:)
Swoim wpisem chciałam jakoś poruszyć temat, nie chodziło mi bynajmniej o nakłanianie kogokolwiek do wymyślania czy używania na siłę "zwisów męskich ozdobnych", ani też o tzw czystość języka polskiego:) Dla mnie głównym problemem jest brak literatury polskiej (nie tłumaczonej) na tematy dziewiarstwa (ale i przędzenia oraz kulturoznawczych na podobne tematy rękodzielnicze). Taka literatura naturalnie wprowadzałaby do naszego języka (przywracała!) pojęcia, skróty, regulowała nazewnictwo (same piszecie - gdyby każdy zaczął tłumaczyć i stosować po swojemu to nikt by nic nie zrozumiał, chaos). Słownictwo krążyłoby, odżyło, bo byśmy korzystały z wiedzy i wzorów również po polsku. A tak pozostaje sprowadzanie za bajońskie sumy książek czy czasopism (które też rzadko mają polskie reedycje? - tak się to nazywa?... właśnie czekam na czeską wersję Vereny-Burdy, w marcu sezon wiosna/lato, bo polskiej nie ma...)
Strasznie mnie ściska w dołku, gdy wchodzę na amazon i widzę kilkanaście (kilkadziesiąt?) pozycji, które podsuwa mi bezduszny automat rozpoznający moje zainteresowania..... TYLE tego jest, a w PL... nic. Pięknie wydane, merytoryczne, można kupić, podziwiać, oglądać, stosować, na półce układać..... Graficy, składacze, drukarnie tylko czekają.... ale wydawnictwo ma siłę przebicia, marketing, dystrybucję i kasę..... A może chociaż ktoś jakąś magisterkę? (doktorat?) zrobiłby... Powiecie - na głowę upadła?! To nie ma sensu, po co, taki temat się nie przyjmie.... a w Stanach taka praca powstała:) Pewnie nie jedna, ale na jedną ja akurat trafiłam.... normalna, naukowa praca o ..... swetrach:D Inni powiedzą - no ale po co się wysilać z tym polskim, skoro i tak wszystko już jest po angielsku..... "cudze chwalicie, o swoje nie dbacie..."
A propos "swojego"... Macie, znacie, używacie? - misy na wełnę??? Rzekomo na zachodzie istnieją, ja nie spotkałam, aż do wczoraj, kiedy to na artillo pojawiły się takowe w garncarni u Pana Garncarza:) Jedna z dziewiarek zleciła Panu zrobienie i .... pomysł chyba chwyci..... popatrzcie same, jakie cudowne rzeczy pan wyrabia:) Ja tylko wkleję misy, za Pana wiedzą i zgodą, ale w sklepiku jest mnóstwo innych pięknych rzeczy:)
ps. nie, nie czerpię żadnych korzyści ze sprzedaży mis:D
Masz calkowita racje!
OdpowiedzUsuńBrakuje polskich wydawnictw, ja tez wolalabym ksiazki w swoim rodzimym jezyku. Niestety, nie mamy wyboru. Nie dosc, ze nie mamy swoich ksiazek, to nie ma nawet tlumaczenia tych pieknych amerykanskich czy angielskich.
W Polsce robotki dziewiarskie, to mam wrazenie cos staromodnego, malo powaznego jakby zajecie dla biedoty, ktorej nie stac na szmaty ze sklepu a mamy przeciez bogata tradycje. Szkoda.
Przepraszam za ten "zwis" ale przegladajac czasem polskie tlumaczenia dziewiarskich pisemek lapie sie za glowe. Natychmiast widac, ze tlumaczem byl ktos, kto o dziewiarstwie nie mial pojecia.
Odwalil tylko robote za pare zlotych. Znowu szkoda.
Nie ma jeszcze szacunku dla recznie wykonanych rzeczy. Na wiele musimy jeszcze poczekac, wiele zmian musi jeszcze zajsc w sposobie myslenia.
Nie mam problemu z angielskim ale z przyjemnoscia kupilam polska wersje szala "Semele". Chociaz to.
Pozdrawiam i dziekuje, ze poruszylas ten temat, bo kazda z nas o tym mysli.
Gdzie ja mam glowe!? Misy sa swietne. Wspanialy pomysl. Przydaloby sie kilka zeby dobierac kolorystycznie do welny, przeciez to rowniez piekna ozdoba.
OdpowiedzUsuńŚwietne misy, kiedyś widziałam coś podobnego z pokrywką.
OdpowiedzUsuńHa, mam podobną misę, bo moja koleżanka zna panią, która takie misy na kole garncarskim toczy. Misę otrzymałam prosta, wypaloną tylko na biskwit i teraz ją dekupażuję (spolszczona pisownia znanej techniki :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dziwne prace naukowe, to moja magisterka (w IEiAK na UW) miała tytuł: "Nowoczesne życie tradycyjnego rękodzieła: współczesne "robótki ręczne" w relacjach ich twórców".
PS. Zmieniłam komentarz, bo pamięć zawodna i nie wiem dlaczego pamiętałam roboczy, a nie ostateczny tytuł pracy... Alzheimer się kłania.
oooo... miło by było kiedyś przeczytać do poduszki:))))
OdpowiedzUsuńAaaaa ja chcę taka misę!!!! widziałam ją na Esty albo gdzieś , w każdym razie za granicą i tak mi się marzyła, ach muszę ją mieć zwłaszcza że ceny przystępne!!!!!dzięki
OdpowiedzUsuńJam Ci to była tą dziewiarką :) motki mi uciekały po całym domu, a za leniwa jestem, żeby je gonić :) pozdrowienia, Ania (Złoty Wilk)
OdpowiedzUsuń