sobota, 3 marca 2012

Misy na wełnę

Dziękuję, że dzielicie się swoim zdaniem na temat języka polskiego w dziewiarstwie - zarówno w komentarzach jak i osobnych wpisach - Pimposhka, Antonina:)

Swoim wpisem chciałam jakoś poruszyć temat, nie chodziło mi bynajmniej o nakłanianie kogokolwiek do wymyślania czy używania na siłę "zwisów męskich ozdobnych", ani też o tzw czystość języka polskiego:) Dla mnie głównym problemem jest brak literatury polskiej (nie tłumaczonej) na tematy dziewiarstwa (ale i przędzenia oraz kulturoznawczych na podobne tematy rękodzielnicze).  Taka literatura naturalnie wprowadzałaby do naszego języka (przywracała!) pojęcia, skróty, regulowała nazewnictwo (same piszecie - gdyby każdy zaczął tłumaczyć i stosować po swojemu to nikt by nic nie zrozumiał, chaos). Słownictwo krążyłoby, odżyło, bo byśmy korzystały z wiedzy i wzorów również po polsku. A tak pozostaje sprowadzanie za bajońskie sumy książek czy czasopism (które też rzadko mają polskie reedycje? - tak się to nazywa?... właśnie czekam na czeską wersję Vereny-Burdy, w marcu sezon wiosna/lato, bo polskiej nie ma...)

Strasznie mnie ściska w dołku, gdy wchodzę na amazon i widzę kilkanaście (kilkadziesiąt?) pozycji, które podsuwa mi bezduszny automat rozpoznający moje zainteresowania..... TYLE tego jest, a w PL... nic. Pięknie wydane, merytoryczne, można kupić, podziwiać, oglądać, stosować, na półce układać..... Graficy, składacze, drukarnie tylko czekają.... ale wydawnictwo ma siłę przebicia, marketing, dystrybucję i kasę..... A może chociaż ktoś jakąś magisterkę? (doktorat?) zrobiłby... Powiecie - na głowę upadła?! To nie ma sensu, po co, taki temat się nie przyjmie.... a w Stanach taka praca powstała:) Pewnie nie jedna, ale na jedną ja akurat trafiłam.... normalna, naukowa praca o ..... swetrach:D Inni powiedzą - no ale po co się wysilać z tym polskim, skoro i tak wszystko już jest po angielsku..... "cudze chwalicie, o swoje nie dbacie..."

A propos "swojego"... Macie, znacie, używacie? - misy na wełnę??? Rzekomo na zachodzie istnieją, ja nie spotkałam, aż do wczoraj, kiedy to na artillo pojawiły się takowe w garncarni u Pana Garncarza:) Jedna z dziewiarek zleciła Panu zrobienie i .... pomysł chyba chwyci..... popatrzcie same, jakie cudowne rzeczy pan wyrabia:) Ja tylko wkleję misy, za Pana wiedzą i zgodą, ale w sklepiku jest mnóstwo innych pięknych rzeczy:)

ps. nie, nie czerpię żadnych korzyści ze sprzedaży mis:D

7 komentarzy:

  1. Masz calkowita racje!
    Brakuje polskich wydawnictw, ja tez wolalabym ksiazki w swoim rodzimym jezyku. Niestety, nie mamy wyboru. Nie dosc, ze nie mamy swoich ksiazek, to nie ma nawet tlumaczenia tych pieknych amerykanskich czy angielskich.
    W Polsce robotki dziewiarskie, to mam wrazenie cos staromodnego, malo powaznego jakby zajecie dla biedoty, ktorej nie stac na szmaty ze sklepu a mamy przeciez bogata tradycje. Szkoda.
    Przepraszam za ten "zwis" ale przegladajac czasem polskie tlumaczenia dziewiarskich pisemek lapie sie za glowe. Natychmiast widac, ze tlumaczem byl ktos, kto o dziewiarstwie nie mial pojecia.
    Odwalil tylko robote za pare zlotych. Znowu szkoda.
    Nie ma jeszcze szacunku dla recznie wykonanych rzeczy. Na wiele musimy jeszcze poczekac, wiele zmian musi jeszcze zajsc w sposobie myslenia.
    Nie mam problemu z angielskim ale z przyjemnoscia kupilam polska wersje szala "Semele". Chociaz to.
    Pozdrawiam i dziekuje, ze poruszylas ten temat, bo kazda z nas o tym mysli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie ja mam glowe!? Misy sa swietne. Wspanialy pomysl. Przydaloby sie kilka zeby dobierac kolorystycznie do welny, przeciez to rowniez piekna ozdoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne misy, kiedyś widziałam coś podobnego z pokrywką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, mam podobną misę, bo moja koleżanka zna panią, która takie misy na kole garncarskim toczy. Misę otrzymałam prosta, wypaloną tylko na biskwit i teraz ją dekupażuję (spolszczona pisownia znanej techniki :)

    Jeśli chodzi o dziwne prace naukowe, to moja magisterka (w IEiAK na UW) miała tytuł: "Nowoczesne życie tradycyjnego rękodzieła: współczesne "robótki ręczne" w relacjach ich twórców".

    PS. Zmieniłam komentarz, bo pamięć zawodna i nie wiem dlaczego pamiętałam roboczy, a nie ostateczny tytuł pracy... Alzheimer się kłania.

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo... miło by było kiedyś przeczytać do poduszki:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa ja chcę taka misę!!!! widziałam ją na Esty albo gdzieś , w każdym razie za granicą i tak mi się marzyła, ach muszę ją mieć zwłaszcza że ceny przystępne!!!!!dzięki

    OdpowiedzUsuń
  7. Jam Ci to była tą dziewiarką :) motki mi uciekały po całym domu, a za leniwa jestem, żeby je gonić :) pozdrowienia, Ania (Złoty Wilk)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i słówko:)